czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 14

                        *  WAŻNA INFORMACJA NA DOLE *

                          ******Perspektywa Emi******
Podczas gdy wyjeżdżaliśmy z Harrym z pod naszego mieszkania, czułam na sobie wrogie spojrzenia fanek 1D. Liczyłam się z hejtami, które miałam już od samego początku.Teraz nawet nie miałam głowy ani czasu, aby się tym przejmować. Po 5 min. byliśmy już pod szpitalem. Harry widziałam, że mam już łzy w oczach. Starał się mnie uspokoić co mu nie bardzo wychodziło.
-Zayn...- krzyknęłam z drugiego końca korytarza.
- Emi, Harry dalej chodźcie tu- cały czas nas popędzał.
- No chwila... co się stało?- po podejściu do chłopaka zobaczyłam Manię.
- Obudziła się...- zamarłam. Widać było radość Zayna.
- Matko człowieku, trzeba było tak od razu- z radości aż przytuliłam Zayn'a no i oczywiście potem Harrego.
- To co wchodzimy?- zapytał Harry obejmując mnie w pasie.
- Pewnie- odpowiedziałam równo z Zayn'em. Po chwili weszliśmy do Mani. Znowu łzy pojawiły się w moich oczach. Zayn był tak szczęśliwy, że aż miło się na niego patrzyło. 
- Maniu... matko nawet nie wiesz jak miło Cę widzieć. Jak się czujesz ?- dopytywałam się przyjaciółki.
- Na razie wszystko dobrze tylko głowa mnie strasznie boli.- Mania mówiła do mnie, lecz ciągle wpatrywała się w Zayna. Aż słodko się na nią patrzyło. 
- To może my teraz zostawimy was samych. Potem wpadniemy.- powiedziałam po czym pożegnałam się z Manią i Zayn'em. Niech się nacieszą sobą. W końcu nie mógł z nią porozmawiać przez tydzień. 
- Co byś zrobił gdybym ja tak wylądowała w szpitalu ?- zapytałam ukochanego wychodząc ze szpitala.
- Byłbym zawsze przy tobie. Tak jak Zayn, nawet gdy bym miał ważną sprawę, olałbym to i ciągle cię pocieszał. - powiedział patrząc mi w oczy i obejmując w talii. 
- Cieszę się. To teraz do domku?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Możemy jechać do domu, tylko znając moje życie to będzie przed nim jeszcze duużo fanek.- powiedział.
- To może spacerek ?- powiedziałam stojąc nadal w objęciach Harrego.
- Nie ma sprawy...- po tych słowach na reszcie wyszliśmy ze szpitala i pokierowaliśmy się w kierunku parku. Szliśmy tak przytuleni po czym podeszła do nas grupa fanek Harrego. Może 10 ich tam było. Obeszły dookoła tak, że puścił moją rękę. Stałam obok jak jakaś debilka a on bawił się z nimi w najlepsze. Chyba o mnie zapomniał... Wkurzyłam się i sobie poszłam. Nawet tego nie zauważył. No miło mi. Przed domem stało jeszcze około 50 fanek. Pytały co się stało itp. ale bez słowa przeszłam obok nich. Weszłam do domu z ogromnym hukiem. Usiadłam na kanapie i do nikogo się nie odzywałam.
- Emi co się stało ?- zapytał siadając obok mnie Liam.
- Byłam sobie na spacerku z Harrym i po chwili przyleciały fanki. Twój przyjaciel tak dobrze się z nimi bawił, że nawet nie zauważył, kiedy sobie poszłam.- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nie przejmuj się to do niego podobne.- pocieszał mnie chłopak. Minęło już pół godziny a jego jeszcze nie było w domu. Ciągle wpatrywałam się w okno, ale po nim nie było śladu. Postanowiłam wejść sobie na twitter'a. Po zalogowaniu się nic mnie nie zdziwiło. Było tak jak przeczuwałam. Dziewczyny pisały do mnie, robiły różne rzeczy. Słowa od nich nie były miłe. "Odpierdol się od mojego męża" itp. aż mi się śmiać chciało. Może było kilka pozytywnych wpisów na mój temat. Postanowiłam to po prostu olać. Zamknęłam laptopa i włączyłam TV. Po chwili ktoś wszedł do domu bez słowa. To Harry. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Usiadł sobie w kuchni i nawet mnie nie zauważył znowu... Dopiero chyba po 2 minutach zorientował się że siedzę na kanapie.
- Emilka... nie zauważyłem cię, co się stało?- aż mi się śmiać chciało gdy zadał to pytanie.
- To dla mnie nie nowość... co się stało ? Jeszcze się pytasz ? Zignorowałeś mnie, myślałam że jak pójdę to chociażby zauważysz że mnie nie ma, ale ty się bawiłeś nadal w najlepsze. Czekałam na ciebie około godziny.- powiedziała spokojnym głosem.
- Przepraszam, nie chciałem żeby to tak wyszło. To już się nigdy nie powtórzy, obiecuję- tsaaaa nie chciało mi się tego słuchać no ale co miałam poradzić jak zrobił te słodkie oczka.
- Ale proszę Cię nie rób tego więcej.- powiedziałam prosząco.
- Obiecuję...- po tych słowach pocałował mnie namiętnie w usta. Po pewnym czasie Harry dostał sms'a.
- Coś się stało?- zapytałam. Chłopak czytając sms'a strasznie się krzywił.
- Właśnie napisała do mnie Luna, wiadomość brzmi tak "Cześć kochanie, już niedługo się zobaczymy. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu się codziennie będziemy mogli widywać. Buziaki papa ;**" - gdy to przeczytał wpadłam w szał.
- Mówiłam, że ona chce zrujnować nasz związek? Wiedziałam, że tak będzie. Harry ja się jej boję.- mówiłam już ze łzami w oczach. Znowu.
- Nie ma czego, przecież wiesz, że tylko ciebie kocham najbardziej.- uspokajał mnie
- Ty chyba nie wiesz jeszcze, do czego ona jest zdolna.- powiedziałam po czym poszłam do swojego pokoju. Chciałam zostać sama.
                      *******Perspektywa Mani*******
Strasznie się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Zayna. Tak dawno go nie widziałam. Znowu miałam takie dziwne uczucie. Nie wiedziałam jaki jest dzisiaj dzień i która godzina. Miałam już dość szpitala.
- Ty tutaj tak cały czas siedzisz ?- zapytałam z uśmiechem.
- Pewnie... Przez cały tydzień- również odwzajemnił uśmiech.
- Nie musiałeś...- powiedziałam po czym zrobiło mi się aż głupio.
- Było warto, uwierz... Nigdy cię nie opuszczę tak jak obiecałem- to było miłe...
- Wiesz może kiedy będę mogła wrócić do domu ?- zapytałam się chwytając Zayn'a za rękę
- Prawdopodobnie za kilka dni- matko to był takie cudowne... on wiedział o mnie wszystko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, rozdział niedorozwinięty xD Następnym razem postaram się napisać dłuższy. Wolicie krótsze czy dłuższe rozdziały ? Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzu ;D

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 13

                            ~~~~~~~Perspektywa Zayna~~~~~~~
Zatrzymałem się na najbliższej ławce i coś we mnie pękło. Schowałem twarz w dłonie i zacząłem płakać jak dziecko. Po chwili jednak ktoś do mnie dołączył, to była Emilka. 
- I jak tam?- zapytała przytulając mnie.
- To moja wina, rozumiesz ? To przeze mnie ona teraz prawie umiera.- mówiłem ciągle się obwiniając
- Hej hej, nie zrzucaj całej winy na siebie. Nie marudź tylko chodź do szpitala- po tych słowach Emilka zaprowadziła mnie do szpitala. Mania została już przeniesiona do normalnej sali, jednak nie można było do niej wchodzić. Mam już  powoli tego wszystkiego dość. Jak nie coś z Manią to ja coś muszę odwalić.


              ~~~~~~~Perspektywa Emi~~~~~~~
Po rozmowie z Zayn'em. Poszłam do domu. Szybko oswoiłam się z nowym mieszkaniem. Nikogo nie było w domu. Nie dziwiło mnie to. Mama z tatą coraz częściej gdzieś wyjeżdżali. Chłopcy mieli akurat wywiad, niestety bez Zayn'a. Za 10 min mieli wrócić do domu. Chociażby chwila spokoju. Usiadłam na sofie i włączyłam TV. Trafiłam na romantyczne gówno. No cóż... nic innego ciekawego nie leciało, więc postanowiłam, że skupię na tym uwagę. Długo jednak sobie nie pooglądałam, bo po kilku minutach wparowali chłopcy z rodzicami. 
- Hej Emilko...- powiedział tata krzycząc z progu drzwi. Oczywiście zawsze ktoś mi musi przerwać film, który mnie zaciekawił. Nie miałam zamiary wstać z kanapy. Chłopcy ledwo weszli do domu a już zaczęli wrzeszczeć i się głośno śmiać. Po chwili koło mnie usiadł Harry.
- Hej kochanie- powiedział dając mi buziaka w policzek. 
- No hej- odpowiedziałam markotnie
- Co się stało ?- zapytał.
- Po prostu chciałam odpocząć przy fajnym filmie, a tu ledwo weszliście to już Niall się drze, Liam z Louisem się śmieją w niebogłosy. - powiedziałam poważnie, po czym przytuliłam się do niego.
- Takie są uroki mieszkania z nami. Wiesz dzwoniła dzisiaj do mnie Luna. Pytała co się dzieje z Manią- po tych słowach Harrego byłam w szoku i wpadłam w furię
- Skąd ona ma twój numer ?! Co ona sobie myśli, najpierw odbija prawie Zayn'a Mani i ją obraża a teraz się beszczelnie pyta jeszcze MOJEGO chłopaka jak tam z Manią ? No zaraz tu nie wytrzymam.- gdy wypowiadałam te słowa nastała niezręczna cisza. Ale jakoś mnie to nie obchodziło. Szybko nie patrząc na Harrego pobiegłam na górę do swojego pokoju. Po 5 min. słyszałam kroki idące w stronę mojego pokoju.
Puk puk... no tak to pewnie Harry...
- Co ?- powiedziałam z lekka niemiłym głosem
- Mogę wejść?- powiedział słodkim głosem... gdy tak zaczyna mówić po prostu odpływam *___*
- Pewnie- choć nie chciałam nikogo widzieć, wpuściłam go.
- Nie zdążyłem ci opowiedzieć o całej rozmowie, a była ona długa...- zaczął mówić, już wiedziałam że coś jest nie tak, ponieważ usiadł na przeciwko mnie i złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy.
- O matko... czuję, że to nie będzie miła wiadomość.- powiedziałam robiąc smutną minkę
- A więc, dzwoniąc do mnie Luna na początku pytała jak tam z Manią itp. Nie bardzo wiedziałem o co wtedy wam poszło, więc tylko słuchałem co ma mi do powiedzenia. Po chwili zapytała mnie czy już jesteśmy w Londynie, odpowiedziałem że już od kilku dni, po czym ona stwierdziła, że za tydzień także przyleci do Londynu... na stałe. Będzie mieszkać ulice dalej od nas. I to był koniec rozmowy. Wiesz może ona na prawdę chce się z nami pogodzić. - w oczach pojawiły mi się łzy. Moje nerwy puściły na dobre.
- Na stałe ?! No po prostu mój świat legł w gruzach- powiedziałam załamanym głosem
- Hej ale jeszcze przecież masz mnie, rodziców, Manie. Nie zapominaj o nas- powiedział siadając obok mnie i przytulając mnie do siebie
- Znam ją nie od dziś. Ona nas zniszczy, zobaczysz. Ona omota albo ciebie albo Zayn'a. Będzie robiła wszystko aby mi i Mani zniszczyć życie.- wtulona w Harrego po prostu płakałam a raczej ryczałam.
- Nie można się od razu poddawać, myślmy pozytywnie okej?- powiedział pocieszając mnie.
- Postaram się, ale nic nie obiecuję. Mogę teraz zostać chociaż chwilkę sama ?- zapytałam
- Pewnie. W razie co będę na dole- powiedział po czym wyszedł. Na reszcie chwila spokoju. W takiej chwili chciałabym porozmawiać z Manią. Powiem szczerze, że strasznie za nią tęsknię. Postanowiłam się położyć.... Nawet się nie zorientowałam kiedy zasnęłam. Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi. Byłam ciekawa kto o 19:00 może przyjść do domu chłopców ? Okazało się, że to tłum fanek, które dopiero niedawno dowiedziały się o tym, że chłopcy są w domu. Poszłam to toalety żeby się trochę ogarnąć. Szybki makijaż, włosy wyprostowane... ok tak mogę zejść na dół. Podeszłam do Harrego.
- Przepraszam, że tak długo- powiedziałam podchodząc go od tyłu i łapiąc za rękę
- Nie przepraszaj, przecież nic się nie stało. Chłopy już wyszli do fanów... teraz moja kolej. Idziesz ze mną?- zaproponował robiąc słodkie oczka
- Nie wiem czy to dobry pomysł, co powiedzą fanki które mnie hejtują?- zapytałam
- Nie przejmuj się nimi, pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy. Po chwili ciszy nastał ogromny kwik i pisk. Harry trzymając mnie za rękę dawał autografy. Widać było, że fanki mnie nie tolerują. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i ujrzałam, że Zayn dzwoni. Pojawiał mi się tylko jeden scenariusz w głowie, że coś się stało z Manią. Nie mogłam teraz odebrać. Chociaż fanki już przestały piszczeć. 
- Halo? Coś się stało ?- zapytałam z niepokojem Zayn'a
- Emi, musicie tutaj przyjechać szybko...- powiedział Zayn
- Ale co się stało ? Teraz nie możemy za 15 min okej?- myślałam już o najgorszym
- Kurde... no okej- powiedział niecierpliwym głosem i się rozłączył. Podczas gdy Harry rozmawiał z fankami, powiedziałam mu na uch, że musimy jechać do szpitala. Kilka fanek to usłyszało i zaczęło mnie wyzywać od najgorszych. Widziałam, że Harrego to zdenerwowało. Powiedział im kilka słów po czym poszliśmy do domu, zabraliśmy kluczyki od auta. Myślałam, że wyjazd z domu pójdzie nam długo, a jak się okazało, wyjechaliśmy bez problemów. Strasznie się bałam o Manię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po z lekka długim okresie czasu dodaje kolejny rozdział. Jest o wiele dłuższy niż pozostałe. Kolejny rozdział pojawi się chyba dopiero za tydzień. Mam nadzieję, że się podoba i że jeszcze ktoś to czyta. ;D

piątek, 20 lipca 2012

Powrót

Wracam do pisania bloga, ponieważ tęskno mi za pisaniem rozdziałów. Będę je nadal pisać i dodawać co tydzień. Nie musicie ich czytać ani komentować, choć byłoby mi bardzo miło. Zrozumiałam w końcu, że nie ma sensu się prosić o komentarze, których nie mogłam się doprosić, bo pisze to dla własnej przyjemności.

wtorek, 3 lipca 2012

POŻEGNANIE

To ja może powiem krótko. Kończę pisać tego bloga, ponieważ nikt tego nie komentuje i nikt tego nie czyta. Mam wiele pomysłów na kolejne rozdziały, lecz po co mam pisać skoro są takie pustki ? Może kiedyś wrócę do pisania tego bloga, jeżeli tylko będziecie tego chcieli. Dziękuję za te 5 osób które wytrwale czytały i komentowały te bzdety które wypisywałam. Jeżeli coś chcecie powiedzieć, piszcie komentarze. Ja nie przynudzam i zmykam papa ;*

Rozdział 12

                              *******Perspektywa Mani*******
Po zejściu z rąk Zayna, wplotłam jego dłonie w moje. Postanowiliśmy iść w 4 do restauracji która znajdowała się obok Big Ben'a. Byłam taka szczęśliwa, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Obiecałam Zayn'owi, że jeszcze dzisiaj pójdę do lekarza. Po wejściu do restauracji, Zayn dostał sms'a. Że byłam blisko niego, widziałam kontem oka, co w nim się znajduje...
" Widzę, że jesteś już w Londynie. To może dzisiaj o 19:00 tam gdzie zawsze? buziaczki Katherine xx" 
Oczy wyszły mi na wierzch, ale nic już nie mówiłam. Po chwili Zayn zaczął odpisywać... " Nie ma sprawy i tak mi się nudzi samemu w domu. To do zobaczenie xx". Po przeczytaniu tego prawie padłam.
- Co robimy dziś 0 19:00 ?- zapytałam podchwytliwie Zayn'a.
- Umówiłem się już z kolegą na wieczór... rozumiesz musimy nadrobić zaległości.- beszczelny.
- Rozumiem.- odpowiedziałam markotnym głosem. No to pięknie się wkopał. Postanowiłam go śledzić. Po wyjściu z restauracji poszliśmy do domu. Był on ogromny i przepiękny. Było w nim 12 pokoi, salon około 4 łazienek, 2 kuchnie i 2 duże piętra. Co się dziwić, w końcu tu mieszkają oni wszyscy. Zbliżała się 19:00. Zayn pożegnał się ze mną i wyszedł z domu. Że było lato, na dworze było w miarę ciepło jak na Londyn i świeciło słońce. Niedaleko szedł. Po chwili spotkał się z jakąś blondynką. Wysoką, to pewnie ta Katherine. Przywitali się buziakiem w policzek i weszli do restauracji, w której dzisiaj byliśmy. Restauracja ta miała małe okienka, lecz wszytko przez nie było widać. Po chwili Zayn dał jej jakieś pudełko. Wyglądało to jak prezent. To był naszyjnik. Taki sam właśnie ja miałam na sobie. W oczach pojawiły mi się łzy, a głowa zaczęła boleć coraz bardziej. Po 20 min. obserwowania wyszli. Ja schowałam się za szerokim drzewem. Stali przed tą restauracją jak nawiedzeni. Po chwili on objął ją w talii i zaczął całować. No nie wytrzymałam.
- Wiedziałam, że tobie nie można ufać. Te wszystkie "nasze piękne" chwile... Zapomnij o mnie. Jeszcze dzisiaj lecę do Polski.  Myślisz, że nie widziałam tych sms'ów?- zaczęłam się drzeć.
- Ale Mania co ty tu robisz?- zapytał jeszcze...
- Co ja tu robię ? Uwierz, teraz niech cię to już nie obchodzi.- powiedziałam zapłakana po czym pobiegłam w stronę domu. Zza pleców słyszała tylko krzyk Zayn'a "zaczekaj, Mania" itp. Cały czas biegł za mną. Tak biegnąc, ból głowy się ciągle nasilał. Po pewnym momencie był on tak silny, że upadłam i zemdlałam...
                     *******Perspektywa Zayn'a*******
Zadawałem sobie tysiące pytań. Lecz gdy zobaczyłem Manię leżącą, nie wiedziałem co mam zrobić. Była nieprzytomna. Wziąłem ją na ręce i pobiegłem do szpitala który był dosłownie za zakrętem. Gdy coś jej się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Po dobiegnięciu do szpitala, przekazałem ją lekarzowi i powiedziałem, że od samego rana strasznie ją bolała głowa, a jest po wycięciu guza mózgu. Od razu zabrali ją na jakieś badania itp. Siedząc tak w szpitalu, przyszła Katherine, co mnie zdziwiło. To moja była dziewczyna dla jasności. Chciała do mnie wrócić, a ja głupi się zgodziłem. Usiadła koło mnie
- Widzę że ją kochasz...- powiedziała wpatrując się w podłogę.
- Jeszcze do dzisiejszego wieczora nie byłem pewien swoich uczuć, ale teraz już wiem wszystko. Ona jest dla mnie całym światem, ale zapewne teraz nie będzie chciała mnie oglądać. - powiedziałem. 
- Rozumiem cię... Jak wyjechałeś nie mogłam sobie miejsca znaleźć. Już się przyzwyczaiłam.- powiedziała również zrezygnowanym głosem.
- Zostańmy przyjaciółmi- powiedziałem po czym uśmiechnąłem się do niej
- Tak będzie najlepiej...- odpowiedziała odwzajemniają uśmiech. Bałem się jednak, że już za późno. Po chwili lekarz wyszedł z sali operacyjnej, z nieprzyjemną miną.
- Niestety, jej stan jest krytyczny. Są nikłe szanse, że z tego wyjdzie.- powiedział lekarz
- Ale, co się stało, przecież ja tylko głowa bolała- mówiłem ze łzami w oczach
- W jej głowie powstał krwiak, który pękł poprzez ogromnego stresu lub też płaczu czy ogromnego rozczarowania. Pan jest chłopakiem?- zapytał
- Tak.- odpowiedziałem sucho. Mój świat legł w gruzach. Ona może umrzeć za minutę, za godzinę, za tydzień. To jest moja wina. Ona patrząc na mnie i na ... Katherine... nie chciałem o tym myśleć tylko wybiegłem ze szpitala. To moja wina. Nie wybaczę sobie tego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TO BYŁ OSTATNI ROZDZIAŁ .! Chciałabym go zadedykować wszystkim komentującym, a w szczególności SGM, @klaudiax, @my_own_rainbown i Mani czyli @1998Monia ♥ Dzięki za wszystko.