wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 12

                              *******Perspektywa Mani*******
Po zejściu z rąk Zayna, wplotłam jego dłonie w moje. Postanowiliśmy iść w 4 do restauracji która znajdowała się obok Big Ben'a. Byłam taka szczęśliwa, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Obiecałam Zayn'owi, że jeszcze dzisiaj pójdę do lekarza. Po wejściu do restauracji, Zayn dostał sms'a. Że byłam blisko niego, widziałam kontem oka, co w nim się znajduje...
" Widzę, że jesteś już w Londynie. To może dzisiaj o 19:00 tam gdzie zawsze? buziaczki Katherine xx" 
Oczy wyszły mi na wierzch, ale nic już nie mówiłam. Po chwili Zayn zaczął odpisywać... " Nie ma sprawy i tak mi się nudzi samemu w domu. To do zobaczenie xx". Po przeczytaniu tego prawie padłam.
- Co robimy dziś 0 19:00 ?- zapytałam podchwytliwie Zayn'a.
- Umówiłem się już z kolegą na wieczór... rozumiesz musimy nadrobić zaległości.- beszczelny.
- Rozumiem.- odpowiedziałam markotnym głosem. No to pięknie się wkopał. Postanowiłam go śledzić. Po wyjściu z restauracji poszliśmy do domu. Był on ogromny i przepiękny. Było w nim 12 pokoi, salon około 4 łazienek, 2 kuchnie i 2 duże piętra. Co się dziwić, w końcu tu mieszkają oni wszyscy. Zbliżała się 19:00. Zayn pożegnał się ze mną i wyszedł z domu. Że było lato, na dworze było w miarę ciepło jak na Londyn i świeciło słońce. Niedaleko szedł. Po chwili spotkał się z jakąś blondynką. Wysoką, to pewnie ta Katherine. Przywitali się buziakiem w policzek i weszli do restauracji, w której dzisiaj byliśmy. Restauracja ta miała małe okienka, lecz wszytko przez nie było widać. Po chwili Zayn dał jej jakieś pudełko. Wyglądało to jak prezent. To był naszyjnik. Taki sam właśnie ja miałam na sobie. W oczach pojawiły mi się łzy, a głowa zaczęła boleć coraz bardziej. Po 20 min. obserwowania wyszli. Ja schowałam się za szerokim drzewem. Stali przed tą restauracją jak nawiedzeni. Po chwili on objął ją w talii i zaczął całować. No nie wytrzymałam.
- Wiedziałam, że tobie nie można ufać. Te wszystkie "nasze piękne" chwile... Zapomnij o mnie. Jeszcze dzisiaj lecę do Polski.  Myślisz, że nie widziałam tych sms'ów?- zaczęłam się drzeć.
- Ale Mania co ty tu robisz?- zapytał jeszcze...
- Co ja tu robię ? Uwierz, teraz niech cię to już nie obchodzi.- powiedziałam zapłakana po czym pobiegłam w stronę domu. Zza pleców słyszała tylko krzyk Zayn'a "zaczekaj, Mania" itp. Cały czas biegł za mną. Tak biegnąc, ból głowy się ciągle nasilał. Po pewnym momencie był on tak silny, że upadłam i zemdlałam...
                     *******Perspektywa Zayn'a*******
Zadawałem sobie tysiące pytań. Lecz gdy zobaczyłem Manię leżącą, nie wiedziałem co mam zrobić. Była nieprzytomna. Wziąłem ją na ręce i pobiegłem do szpitala który był dosłownie za zakrętem. Gdy coś jej się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. Po dobiegnięciu do szpitala, przekazałem ją lekarzowi i powiedziałem, że od samego rana strasznie ją bolała głowa, a jest po wycięciu guza mózgu. Od razu zabrali ją na jakieś badania itp. Siedząc tak w szpitalu, przyszła Katherine, co mnie zdziwiło. To moja była dziewczyna dla jasności. Chciała do mnie wrócić, a ja głupi się zgodziłem. Usiadła koło mnie
- Widzę że ją kochasz...- powiedziała wpatrując się w podłogę.
- Jeszcze do dzisiejszego wieczora nie byłem pewien swoich uczuć, ale teraz już wiem wszystko. Ona jest dla mnie całym światem, ale zapewne teraz nie będzie chciała mnie oglądać. - powiedziałem. 
- Rozumiem cię... Jak wyjechałeś nie mogłam sobie miejsca znaleźć. Już się przyzwyczaiłam.- powiedziała również zrezygnowanym głosem.
- Zostańmy przyjaciółmi- powiedziałem po czym uśmiechnąłem się do niej
- Tak będzie najlepiej...- odpowiedziała odwzajemniają uśmiech. Bałem się jednak, że już za późno. Po chwili lekarz wyszedł z sali operacyjnej, z nieprzyjemną miną.
- Niestety, jej stan jest krytyczny. Są nikłe szanse, że z tego wyjdzie.- powiedział lekarz
- Ale, co się stało, przecież ja tylko głowa bolała- mówiłem ze łzami w oczach
- W jej głowie powstał krwiak, który pękł poprzez ogromnego stresu lub też płaczu czy ogromnego rozczarowania. Pan jest chłopakiem?- zapytał
- Tak.- odpowiedziałem sucho. Mój świat legł w gruzach. Ona może umrzeć za minutę, za godzinę, za tydzień. To jest moja wina. Ona patrząc na mnie i na ... Katherine... nie chciałem o tym myśleć tylko wybiegłem ze szpitala. To moja wina. Nie wybaczę sobie tego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TO BYŁ OSTATNI ROZDZIAŁ .! Chciałabym go zadedykować wszystkim komentującym, a w szczególności SGM, @klaudiax, @my_own_rainbown i Mani czyli @1998Monia ♥ Dzięki za wszystko.

2 komentarze:

  1. jeju, jeżeli to był ostatni rozdział to mogłaś napisać co z nią :cc
    szkoda że przestajesz pisać. rozdział wyszedł ci świetny, tylko szkoda że krótki. będę czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. masz pisać dalej, bo jest coraz lepiej ! wracaj bałwanie xd

    OdpowiedzUsuń